Czy można sobie wyobrazić, że ktoś z własnej woli w wolny dzień ma ochotę taplać się w błocie, czołgać pod zasiekami z drutu kolczastego i brnąć przez szuwary w zimnym, zamulonym jeziorze? Zeby to zobaczyć, trzeba się po prostu wybrać do Lublińca na Bieg Katorżnika.
To jedna z najcięższych masowych imprez tego typu, odbywających się w Polsce. Tu należy wykazać się nie tylko nie lada kondycją, ale przede wszystkim hartem ducha.
Na starcie X edycji Biegu, organizowanego przez Wojskową Jednostkę Komandosów i Wojskowy Klub Biegacza Meta stanęło ok. 1200 zawodników, w tym 50 obcokrajowców. Na 10-kilometrowej trasie czekały na zawodników jezioro, rowy melioracyjne, bagna, oczka wodne, zasieki, rury betonowe o różnej średnicy, leśne ścieżki. Podwodne korzenie i pijawki.
Trenować należy od małego, więc 230 najmłodszych uczestników biegu wystartowało w kategoriach „mikrokatorżnik” i „minikatorżnik”. Oczywiście, w towarzystwie rodziców.
Najodważniejsi dorośli sprawdzali swoją odporność psychiczną i wytrzymałość fizyczną podczas 24-godzinnej „Ucieczki z Alcatraz”. W tej grupie startowała Agnieszka Rylik, mistrzyni świata w kick-boxingu.
Reprezentacja austriackiej Polonii, nieliczna wprawdzie, ale bardzo zdeterminowana, wystartowała w grupie „VIP i dziennikarze”, wraz z zaprzyjaźnionymi przedstawicielami IPA Katowice i gen. Romanem Polko, byłym szefem Gromu.
Po ogłoszeniu wyników okazało się, że Andrzej Kempa zameldował się na mecie jedynie 15 minut po generale, a Marcelina Wolarek 30 minut później, będąc jednocześnie pierwszą kobietą z tej grupy, która dotarła do mety.
Co ciekawe, każdy, po osiągnięciu celu, stwierdzał, że było – (cenzura) – czyli rewelacyjnie i za rok pewnie też pojawią się na poligonie w Kokotku, na kolejnym biegu.
Ukończywszy bieg, uczestnicy rozpoczęli długotrwała ceremonię zmywania z siebie błota i uzupełnianie nadwątlonych sił wojskową grochówką. Wśród tłumu przebywającego na plaży poligonowego jeziora można ich było odróżnić po błyszczących szczęściem oczach, żelaznych podkowach i zapachu mułu, który to zapach zniknąć miał dopiero po kilku dniach, jak informowali wielokrotni już uczestnicy „katorżnika”. Tymi dwukilogramowymi podkowami na potężnych łańcuchach dekorował sportowców gen. Stanisław Koziej, Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, patronujący całemu przedsięwzięciu.
Naszym polonijnym komandosom-amatorom serdecznie gratuluję. I już rezerwuję sobie czas na przyszłoroczny, XI Bieg Katorżnika. Warto.
Dorota Fischer
Zapraszam do obejrzenia fotoreportażu na: https://www.youtube.com/watch?v=6TQlaeiozkY&feature=youtu.be
Informacja od organizatora Biegu Katorżnika: zakwalifikowanych – 1319, wystartowało – 1219, ukończyło 1190, 2 – dyskwalifikacje
Na pomoc dla Afgańskiego „Tygrysa” zebraliśmy po zaokrągleniu (w górę) 1000$ (w takiej walucie będzie przekazana). Na dwa inne cele 450 zł.