Z Krzysztofem Miklasem – polskim dziennikarzem i komentatorem sportowym,
weteranem i dobrym duchem Igrzysk Polonijnych –
na XVI Letnich Igrzyskach Polonijnych w Kielcach rozmawia Andrzej Kempa.
Czy możesz nam powiedzieć od jakiego czasu towarzyszysz Igrzyskom Polonijnym? na ilu Igrzyskach byłeś?
Na pierwsze pojechałem w ’87 roku, jeszcze za czasów PRLu, byłem wtedy reporterem Polskiego Radia w Warszawie. Ponieważ sama idea tych Igrzysk bardzo mi się podobała, dlatego chętnie pojechałem do Krakowa, żeby nagrywać reportaże i relacje do programów radiowych. I to było moje pierwsze zetknięcie ze sportem polonijnym. Już wtedy poznałem wielu wspaniałych ludzi, również Polaków z zagranicy m.in. Mieczysława Rutynę z Chicago, który był polskim olimpijczykiem. Chociaż mieszkał już na stałe w Stanach Zjednoczonych, reprezentował Polskę na dwóch Olimpiadach – w Tokio (1964) i Meksyku (1968) w chodzie sportowym. On był niezłym chodziażem, ale nie na tyle dobrym, by Polska chciała za niego płacić, z resztą mieszkał w Stanach. W tamtych czasach było ciężko, by władza ludowa finansowała, ktoś mieszkającego w Stanach Zjednoczonych. Tam też poznałem – Janka Zolicha z Czech (którego mi tu bardzo brakuje), Grzegorza Lato, który przyjechał z Polonią z Hamilton (gdyż parę lat mieszkał w Kanadzie) – i bardzo mi się te Igrzyska spodobały. Czytaj dalej